RECENZJE

"Batman": "Rok pierwszy"



WRAK POLECA

Frank Miller, po przedstawieniu przyszłości Batmana, postanowił zmierzyć się z jego przeszłością. Początków bohatera nie trzeba było wymyślać, jak to było w przypadku Wolverine'a, którego historię przedstawił Paul Jenkins. Wszystko było już znane. Bruce Wayne, miliarder, którego rodzice zostali przed laty zamordowani na jego oczach, ubiera kostium nietoperza, by walczyć z przestępcami. A jednak Miller postanowił wyciągnąć z tej historii coś nowego. Zdecydowanie mu się to udało.

Dla młodego Bruce'a morderstwo w ciemnym zaułku było tak strasznym przeżyciem, że opuścił Stany. Powraca do Gotham już jako dorosły mężczyzna z zamiarem wprowadzenia porządku w mieście. Jednocześnie do miasta przybywa porucznik James Gordon. On dopiero przekona się o tym, jak brudne jest Gotham. Będzie musiał prowadzić samotną walkę nie tylko z przestępcami, ale też z innymi policjantami. Bowiem stróże prawa w Gotham są całkowicie skorumpowani, nie wyłączając z tego komisarza Loeba. Jedynym sprawiedliwym wydaje się prokurator generalny Harvey Dent. Jemu jednak też nie jest łatwo.

Miller skupił się na pokazaniu, jak trudno było Bruce'owi zacząć swoją misję. To nie tak, że założył kostium i od razu stał się postrachem całego miasta. Mało tego, musiało minąć trochę czasu, nim w ogóle zaczął używać przebrania. Musiało minąć trochę czasu, nim nauczył się tak naprawdę walczyć. To bardzo pozytywny motyw - ukazanie Batmana jako zwykłego człowieka w przebraniu. Trudno znaleźć w nim na początku choćby odrobinę superbohatera. Nie radzi sobie nawet w walce z drobnymi włamywaczami. A chciałby oczyścić całe miasto.

Drugi sprawiedliwy, James Gordon, również nie ma lekko. Policjanci ubolewają, że porucznik się nie chce dostosować, nie chce brać w łapę. Gordon otrzymuje więc lekcję - zamaskowani mężczyźni spuszczają mu łomot na policyjnym parkingu. On jednak nie daje za wygraną. Ale twardy glina Gordon również ma swoje wady. Scenarzysta do jego życia wprowadził kochankę, co nie obędzie się bez istotnych reperkusji.

Miller postanowił pokazać początki jeszcze jednej postaci - Seliny Kyle. Pokazał ją w roli prostytutki, która zainspirowana Batmanem ubiera strój kota i zaczyna karierę złodziejki. Jednak Selina nie jest tu pierwszoplanową postacią, w odróżnieniu od wcześniej wymienionych panów.

Aby podkreślić, że jest to faktycznie pierwszy rok, całej historii towarzyszą daty. Akcja zaczyna się w styczniu a kończy w grudniu. Szczególnie wyraźnym wyznacznikiem upływającego czasu jest dziecko Gordona, które rodzi się w końcowej części historii.

Chociaż komiks opowiada początki kariery Batmana, porucznik Gordon jest w nim równorzędnym głównym bohaterem. Obaj prowadzą narrację i obaj prezentują swoje obserwacje dotyczące brudnego, mrocznego miasta, w którym przyszło im działać. Wewnętrzny monolog bohatera, a nawet bohaterów, to nie jedyny charakterystyczny dla Millera element, jaki można znaleźć w tym komiksie. Innym jest uzbrojona po zęby policja - oddział antyterrorystyczny, jakże podobny do tego, który próbuje rozprawić się z Marvem na pierwszych stronach "Miasta Grzechu". Twardzi, bezduszni, niemal opancerzeni i całkowicie niedostępni funkcjonariusze. Miller w komiksie wylewa również swoje żale odnośnie polityków. To oni są tutaj obok policjantów głównymi złymi postaciami - współpracujący z mafią burmistrz jest tego najlepszy przykładem. Innym lubianym przez Millera motywem jest nierząd, szczególnie wyeksponowany kilka lat później - w "Mieście Grzechu", w którym większość głównych postaci kobiecych to prostytutki. Zresztą nawet motyw samotnego, twardego głównego bohatera jest dla Millera bardzo typowy. No i nie zapominajmy o telewizorkach. Nie jest ich tu tak dużo, jak w "Powrocie Mrocznego Rycerza" i nie stanowią głównego elementu konstrukcji fabuły, tak, jak w "Powrocie...", ale komentarze telewizyjne są pomocne dla zrozumienia społecznego odbioru zarówno Batmana, jak i innych postaci.

Zresztą porównania z "Powrotem Mrocznego Rycerza" nie są raczej na miejscu, bo to w zasadzie dwa różne komiksy. W "Roku pierwszym" inaczej prowadzona jest fabuła, zarówno wiuzalnie jak i tekstowo. Poza tym komiks opowiada o innym mieście, innym Batmanie i innym Gordonie. Te różnice są bardzo widoczne.

W zasadzie opowieść prowadzona jest przystępniej, niż w "Powrocie...". Osoby, które narzekały na gęstość fabuły tamtego komiksu mogą się mile rozczarować "Rokiem pierwszym". To w zasadzie niezbyt skomplikowana, ale bardzo mroczna i dość brudna historia - oczywiście wszystko w granicach, które pozwoliły drukować komiks w Stanach pomiędzy zwykłymi przygodami Mrocznego Rycerza w zeszytowej serii "Batman".

Komiks nie tylko jest dobrze i barwnie napisany, ale też dobrze wygląda. Rysunki Mazzucchellego to dobre, realistyczne rzemiosło, przy czym jego kreska jest dość charakterystyczna, miękka i żywa. Rysownik pozwala sobie też na pewien margines swobody, tuszując niekiedy odważnie pędzlem. Poza tym całkiem przyjemnie kadruje.

Mazzucchelli nie nadużywa czerni. Brud i mrok podkreśla kolorystka Richmond Lewis. Praktycznie w całym komiksie operuje ona przygaszoną, opartą na brązach gamą barw. Wszystko jest stłumione - czerwienie, błekity, zielenie, chociaż zdarzają się wyjątki potwierdzające tę regułę. Nie brakuje kadrów czy nawet plansz zrealizowanych w bardzo wąskiej gamie - brudnych czerwieniach albo błękitach. Retrospekcje zostały zrobione w brązach, jak stare zdjęcia. Chociaż dominują płaskie plamy, kolorystka w niektórych miejscach pozwala sobie na odrobinę szaleństwa malując odważnie, pozostawiając ślad pędzla. Z jednej strony trudno się tym zachwycać, bo brudne i szare, z drugiej ma swój urok, a już na pewno ma sens.

"Rok pierwszy" to pierwszy komiks napisany przez Millera, który Egmont wydał w tłumaczeniu osoby kompetentnej. Jarosław Grzędowicz zrobił to, co do niego należało i zrobił to dobrze. Nie fantazjował, nie wymyślał, nie dodawał wulgaryzmów. Jego przekład jest wyraźnie dłuższy, niż tekst oryginalny, ale w zasadzie zachowuje jego wymowę. Album wygląda w zasadzie tak samo, jak amerykańskie wydanie zbiorcze. Nawet papier jest podobnej jakości. Brakuje w nim jedynie 4 kartek z w sumie niezbyt ciekawie przerobionymi rysunkami, które stanowiły okładki zeszytów pierwotnego wydania mini-serii. Poza tym Polska wersja ma jednak jedną zauważalną wadę - wiele dat jest wstawionych w białych polach, co robi niekorzystne wrażenie.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: Year One
Scenariusz: Frank Miller
Rysunki: David Mazzucchelli
Kolory: Richmond Lewis
Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 12.2003
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania oryginału: 1987
Liczba stron: 96
Format: 17 x 26 cm
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Cena: 24,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa