"Naruto" tom 2: "Klient najgorszy z możliwych" Seria zaczyna się poważnie rozwijać. Młodzi absolwenci szkoły ninja realizując zlecone zadanie opuszczają swoją rodzinną osadę, dzięki czemu nie tylko zdobywamy pewną wiedzę o geografii okolicy, ale też poznajemy mieszkańców innych krain. A są to postacie całkiem ciekawe. Ninja z Kraju Mgieł stosują zupełnie inne techniki, niż ci z Kraju Liści, dzięki czemu potyczki robią się naprawdę barwne. Niespecjalnie trudna misja ochrony słynnego budowniczego mostów, którą otrzymują Naruto, Sasuke i Sakura, szybko okazuje się ogromnym wyzwaniem nawet dla towarzyszącego im Kakashiego. Młodzi bohaterowie bardzo szybko się uczą, a po początkowych trudnościach mocno zaczyna wyróżniać się Naruto, sprytnie wykorzystując te nieliczne techniki, które udało mu się opanować. W obliczu potężnego przeciwnika również Karashi musi pokazać, na co go stać, a ma imponujące możliwości. Mimo tego, że staram się unikać porównań "Naruto" do "Dragon Balla", to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że "Naruto" jest spójniejszą i ciekawszą serią, niż komiks Toriyamy. Pomysłowość Kishimoto robi spore wrażenie. Czasem trudno za nim nadążyć. [Jarek Obważanek] "Naruto" tom
2: "Klient najgorszy z możliwych" |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.