"Doktor Bryan" tom 2: "Archipelag duszy" Pierwszy album Jakuba Rebelki, który wydała Kultura Gniewu, był miniaturką, anegdotą narysowaną z przesadnym rozmachem. Drugi "Doktor Bryan" to już zupełnie inna historia - dłuższa, pełniejsza, rozbudowana, a przy tym nakierowana na zupełny odlot fabularny. Tytułowy bohater pełni w niej inną rolę, więc nie ma mowy o jakiejś prostackiej powtórce. Rebelka stanął na wysokości zadania. Wprowadził kilka nowych, interesujących postaci, a wśród nich wrażliwego chłopca, który stwierdza, że z jego głową jest coś nie tak. Wchodzi do łazienki - wilk w wannie, wchodzi do kuchni - orgia na stole. A im dalej, tym gorzej - nieustający koszmar! Akcja od samego początku jest ostra, a potem staje się już tylko coraz bardziej dziwaczna, pokręcona i zaskakująca. Kompletne szaleństwo na co drugiej planszy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie pointa, która pozostawia spory niedosyt - efekt działań doktora jest zbyt niejasny a klimat ostatnich kadrów nie pasuje do reszty historii. Od tak dzikiej opowieści oczekiwałbym zupełnie innego zakończenia. W odróżnieniu od pierwszej części autor nie stworzył jakiejś przewrotnej sytuacji na ostatnim kadrze. Nie mam natomiast zastrzeżeń do warstwy graficznej. Od początku widać, że Rebelka jest w swoim żywiole. Wprowadza odrażająco brzydkie postacie, stosuje odważne zakrzywienia perspektywy i tworzy plansze z ogromną swobodą. W mistrzowski sposób pokazuje świat sennego szaleństwa. Walczy ze zdrowym rozsądkiem czytelnika, podsuwając mu zadziwiające rozwiązania graficzne. Bawi się zmieniając środki wyrazu - raz tworzy pędzlem, raz piórkiem, raz swobodne chlapie farbą, raz dokładnie kreskuje. Czasem kadry są tak od siebie odmienne, że wyglądają wręcz jak z innych komiksów, ale mimo to album całkiem dobrze broni się jako całość. [Jarek Obważanek] "Doktor Bryan" tom
2: "Archipelag duszy" |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.