"Love Hina" tom 5 Trochę męczą mnie te podchody Keitaro do Naru. Męczą też najwyraźniej innych bohaterów serii, bo zaczynają tej parze pomagać. Nie zawsze są to sensowne pomysły (czasem wręcz niedorzeczne), a co gorsza, praktycznie nigdy nie skutkują (chyba że skutkiem nazwać ciosy, które zbiera Keitaro). W dodatku Naru ciągle myśli o Secie. Nie ma lekko. Cała załoga pensjonatu Hinata wyjeżdża nad morze, by bawić się i pracować w kawiarence, która dzięki obecności tak pięknych, a w dodatku kuso odzianych kelnerek cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Keitaro oczywiście robi za kucharza. Wpada też przypadkowo do damskiej szatni, zrywa z Naru ubranie, podgląda ją w kąpieli i tak dalej - lekkich scen rozbieranych jak zwykle nie zabrakło. Jednak, jak już napisałem na początku, trochę zaczyna mnie to nużyć. O ile gagi z mniej lub bardziej rozebranymi (czy też właśnie rozbieranymi) pannami są jeszcze przyjemne, to większość pozostałych dowcipów sytuacyjnych niezbyt mnie bawi, a czasem niemal irytuje. Początek tomu, chociaż nie rewelacyjny, jest zdecydowanie lepszy - potem zaczynają się dziwne, nijak ze sobą niepowiązane i niekoniecznie zabawne pojedyncze epizody, o charakterze bardzo różnym - od teatru, przez szaleństwa Kaolli, po naukę cięcia kamiennego miecza. [Jarek Obważanek] "Love Hina" tom
5 |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.