RECENZJE

"Glinno"

Tak naprawdę nie da się napisać o tym komiksie nic konkretnego. Cokolwiek zdradziłbym z fabuły, można uznać za moją interpretację, a nie jakiś żelazny fakt. Bo czerpiące garściami z horrorów o amerykańskich odludziach "Glinno" to jeden z najbardziej odjechanych albumów, jakie pojawiły się na polskim rynku. Dzięki niemu Jacek Frąś awansował do roli Davida Lyncha polskiego komiksu.

Głównym bohaterem komiksu jest Franek. Podpala tramwaje. A może robi to jego zielony towarzysz o dziwacznej głowie? Franek dowiaduje się od swojej matki, że zmarł jej wuj - również Franek - i to on został wytypowany do reprezentowania rodziny na pogrzebie. Nie jest mu za bardzo na rękę rola kozła ofiarnego, ale siada w pociąg i udaje się do Glinna, zabitej dechami dziury, do której musi jeszcze dojechać autobusem - a kursuje tylko jeden dziennie! Szybko okazuje się, że z całej rodziny, która miała przybyć, dociera tylko Franek. Szybko też okazuje się, że wyjazd był naprawdę złym pomysłem, bo cała wieś związana jest jakimś spiskiem przeciwko niemu. Tak mniej więcej wygląda początek niesamowitego horroru, w którym wszyscy są źli, wszyscy wiedzą o Franku za dużo i w dodatku nic nie jest oczywiste.

Kto jest podpalaczem? Kim jest zielony ludek? Czy Franek rzeczywiście nie znał swojego wuja? Czy scena z dzieciństwa jest autentyczna? Kto tak naprawdę umarł? I wreszcie: czy Franek w ogóle pojechał do Glinna? Tego typu pytania mnożą się na każdym kroku. Sam możesz zinterpretować fabułę komiksu opierając się na niekoniecznie mocnych dowodach, takich jak zatarty numer tramwaju czy perły na szyi kobiety o ukrytej twarzy. I zapewne będzie to rozwiązanie równie dopuszczalne, jak mnóstwo innych. Niczym podczas oglądania "Zagubionej autostrady" będziesz gubił się wśród niuansów, zwracał uwagę na rzeczy pozornie nieważne, trafiał na ślepe zaułki i wreszcie ogłaszał triumfalnie Jedyną Słuszną Interpretację, by wkrótce potem natknąć się na jakąś zupełnie inną, ustaloną przez innego czytelnika i rozpocząć badania od nowa. Dla wielbicieli onirycznych zagadek gwarantowana przednia zabawa na długie godziny.

Oczywiście nie bez znaczenia w tym niesamowitym koszmarze jest genialna warstwa graficzna. Nie dość, że Frąś cały komiks wymalował farbami, to zrobił to naprawdę w wielkim stylu. Szczególnie duże wrażenie robią sceny, w których naprawdę popuścił wodze fantazji, zniekształcając postacie i ich otoczenie. Piękna, zróżnicowana kolorystyka, przemyślane kadrowanie i szeroki wachlarz środków wyrazu każą wracać do tego komiksu wcale nie rzadziej, niż jego fabuła. Chociaż nie da się ukryć, że zdarzają się plansze zwyczajnie słabsze, z rozmową w autobusie na czele.

[Jarek Obważanek]

"Glinno"
Scenariusz: Jacek Frąś
Rysunki: Jacek Frąś
Wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: 16.10.2004
Liczba stron: 52
Format: 22,1 x 29,6 cm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 26,00 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa