
"Punisher" część 5 Po akcji w ogrodzie zoologicznym Ennis daje czytelnikowi trochę czasu na oddech. Punisherowi zresztą również, bo musi on podgoić swoje rany. Tym bardziej, że zadania jeszcze nie skończył. Okazuje się, że mateczka Gnucci przeżyła spotkanie z niedźwiedziami, chociaż zwierzęta mocno ją pokiereszowały - pozbawiły ją rąk i nóg. Scena otwierająca zeszyt, w której mateczka daje do zrozumienia swoim podwładnym, że nawet w tym stanie nadal jest ich szefową, bardzo mnie rozweseliła. Ale później jest wyraźnie gorzej - dostajemy kolejny kretyński epizod z sąsiadami Franka, a w dodatku wątek z psychopatycznym księdzem mordującym grzeszników siekierą trochę przestał mnie bawić. Gdy Punisher liże rany, Ennis prezentuje nam dwóch jego naśladowców. Jeden z nich przypomina z grubsza Likwidatora - nazywa się Mr. Payback i jest najkrócej pisząc ekoterrorystą, który załatwia szefów bogatych korporacji bogacących się na cierpieniu ludzi i przyrody. Drugi jest o wiele ciekawszy - to Elite. Pilnuje, by jego porządna dzielnica trzymała poziom. W tym celu załatwia narkotykowych dealerów czy... pudelka sikającego na chodnik. Jednak obaj nowi bohaterowie nie do końca ratują sytuację - zeszyt jest zauważalnie słabszy od poprzedniego. Na szczęście Ennis zawiesza akcję w tak ciekawym momencie, że z chęcią sięgnę po następny odcinek. [Jarek Obważanek] Scenariusz: Garth Ennis |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.