"Znak" tom 1: "Znak mocy" Barbara Kesel serwuje czytelnikowi przerażające głupoty. Przy dość dużej tolerancji na sytuacje nieprawdopodobne, jednej sceny - i to w dodatku kluczowej - zdzierżyć nie mogłem. Oto główny bohater, Samandahl Rey, ma załatwić Sauriana, który przymierza się do ataku na jego partnerkę, Roiyę Sintor, głaskającą w tym czasie pseudozaura. Panienka nie dość, że moment wcześniej niepotrzebnie pozbyła się swojej broni, to w dodatku ślepo zaufała swojemu partnerowi. Samandahl został w tym czasie obezwładniony, a głupią Roiyę zamordował jaszczur. Dobrze jej tak! Dorzućmy do tej sytuacji jeszcze dwójkę sprzymierzeńców, którzy na czas walki najwyraźniej wyparowali i pojawili się dopiero po tym, jak Saurian przebił Roiyę na wylot ostrzem. Po prostu tragedia. A nie jest to jakiś odosobniony przypadek, bo marnych pomysłów fabularnych po prostu tu nie brakuje. Główny bohater jest zawadiaką, serwującym wyjątkowo słabe dowcipy, a jego zachowanie budzi raczej politowanie, zamiast bawić. Akcji brakuje dynamiki, autorka bez sensu przerzuca ją z miejsca na miejsce, zarzynając przez to poszczególne wątki. Kosmiczne walki są nieciekawe i potraktowane po macoszemu. Jak na rozrywkowy komiks zadziwiająco mało w nim rozrywkowych elementów. Efekciarskie, cukierkowo pokolorowane rysunki w niczym nie pomagają, często wręcz zaciemniając sytuację. Za duże zbliżenia, zbyt wąskie kadry sprawiają, że po prostu nie da się niekiedy zrozumieć, co się aktualnie dzieje. W dodatku autor serwuje nienaturalne skróty przy rysowaniu twarzy od góry bądź od dołu, przez co zmieniają się one niemal nie do poznania. Już sam tytuł informuje, że to flagowa seria CrossGenu - opowiada o człowieku, który zjednoczyć ma nosicieli Znaku wyglądającego jak dwie kijanki, albo niedorobiony jing jang. Noszą go główni bohaterowie wielu innych serii tego edytora, w tym obydwu, które dotychczas przedstawił Egmont: "Dziedzica" i "Wyprawy". Znaku używa również samo wydawnictwo jako swoje logo. Niestety, ta w założeniu flagowa seria jest zaskakująco słaba. Okazuje się, że choć Egmont rozpoczął przygodę z CrossGenem od dwóch serii umiarkowanie ciekawych, to wypadły przy "Znaku" znacznie lepiej. [Jarek Obważanek] Tytuł oryginału: Mark of Power |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.