
"Punisher" część 2 - Więc wiesz czemu dali nam tę sprawę, Bud? Nagle zobaczyłem światełko w tunelu. Ennis zaprezentował wyraźnie ciekawsze postacie poboczne i między innymi dzięki temu drugi numer okazał się zdecydowanie lepszy od pierwszego. Owszem, nie zabrakło kretynów, na których narzekałem przy okazji pierwszego zeszytu, ale zostali oni obsadzeni w dobrych rolach. Jeden z nich jest policjantem, który dostał zadanie schwytania Punishera, a drugi ma mu w tym pomóc. Cudowne szyderstwo ze strony Ennisa. Wszak policji istnienie psychopatycznego mordercy bandytów jest na rękę i tylko naciski mafii Gnucci każą im się w ogóle zająć sprawą. A że nikt o zdrowych zmysłach by się jej nie podjął, to daje się ją absolutnemu nieudacznikowi. Pewnie wcześniej czy później i tak skończy w kostnicy, o ile w ogóle wpadnie na choćby najdrobniejszy ślad Punishera. Jednak najlepszą postacią w numerze okazał się nie policjant, tylko ksiądz, który nie chciał udzielić rozgrzeszenia pewnemu bandycie. Zapewnił znakomity finał numeru. Ennis ponownie zmarnował trochę miejsca na pokazanie pana Bumpo i Dziaranego Dave'a. Ale na występ Joan tym razem narzekać nie mogę, bo to jedyna postać w sąsiedztwie Franka, która budzi zainteresowanie chociażby swoim zagubieniem i nieśmiałością. Tym razem Punisher załatwia tylko cztery osoby, ale każdą w mniej lub bardziej ciekawym stylu. I jest się w dodatku z czego pośmiać, bo większości zabójstw towarzyszy radosna narracja. A nie są to jedyne powody do śmiechu w tym zeszycie. Wychodzi na to, że jest to dość zabawny odcinek. Oby tak dalej. Metoda na sprzedawanie Punishera w oprawie makabrycznego humoru zaczyna się sprawdzać. [Jarek Obważanek] Scenariusz: Garth Ennis |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.