
"Punisher" nr 3/1993 - Masz tu towar o którym gliny nie mogą wiedzieć, tak? W 1993 roku TM-Semic zdecydował się na ciekawy eksperyment - zamiast 48 stron kolorowego komiksu zafundowała czytelnikom 128 stron czarno-białego za niemal tę samą cenę. Pomysł najwyraźniej spodobał się czytelnikom, gdyż do takiej formy drukowania "Punishera" wydawnictwo wróciło 2 lata później już na stałe, to znaczy na dwa lata poprzedzające zamknięcie serii. Specjalne wówczas wydanie pojawiło się ze specjalnego powodu. TM-Semic zaprezentował czytelnikom przy jego pomocy zupełnie nową serię z przygodami Franka Castle zatytułowaną "Punisher: War Zone", która w Stanach pojawiła się w 1992 roku. Jej scenarzystą był Chuck Dixon, a rysownikiem znakomity John Romita Jr, pod którego ręką Punisher ze strony na stronę coraz bardziej przypominał z wyglądu Andrzeja Gołotę. W komiksie tym Frank zyskał niezwykłą szansę zniszczenia mafii Carbone od wewnątrz. Przycisnął w tym celu pionka - Mickeya Fondozziego, który - ceniąc swoje życie - zgodził się na to, by Punisher rozwalił całą organizację. Doprawdy żałosny przykład mafiosa. A więc Frank rozpoczyna nowe życie jako Johnny Tower, niezwykle skuteczny mafijny egzekutor. Jednak poza zabijaniem wrogów rodziny powoli niszczy również "własną" mafię. Mickey nawet nie próbuje protestować - za bardzo się boi albo jest za głupi. A im dalej w las, tym większa rzeźnia. W finale trup pada tak gęsto, iż nie można oprzeć się wrażeniu, że Dixon po prostu przesadził. "Punisher: War Zone" jest przykładem absolutnie bezsensownej i głupiej rozwałki. To nawet nie jest rozrywka, gdyż komiks ten wcale nie bawi, ale z pewnością odmóżdża. Pomysł na niszczenie mafii od wewnątrz nawet Dixonowi wyszedł, ale nie na tyle, by mnie zafascynować i wciągnąć. Za to spodobały mi się rysunki Romity Jr. W czerni i bieli wyglądają świetnie, a w dodatku rysował on wówczas lepiej, niż wiele lat później w "Amazing Spider-Manie" do scenariusza Straczynskiego. Jego potężne, kanciaste postacie robią dobre wrażenie. Komiks poza tym, że wydany jest na marnym papierze, jak prawie wszystko, co wydał TM-Semic, ma bardzo istotną wadę: połowa rozkładówek wypadła na dwóch stronach tej samej kartki, co znacząco utrudnia ich odczytanie. [Jarek Obważanek] Scenariusz: Chuck Dixon |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.