RECENZJE

"Kot rabina" tom 1: "Bar micwa"

Co mówiłby kot, gdyby umiał? Krzyczałby tylko bez przerwy, że jest głodny, jak to zwykle robi miaucząc, czy też może mówiłby coś więcej? Joann Sfar doszedł do wniosku, że mówiłby znacznie więcej. Doszedł do wniosku, że kot jest bardzo bystrym i mądrym zwierzęciem a dar mowy pozwoliłby mu zaginać najtęższe umysły.

Takiego właśnie kota Sfar uczynił głównym bohaterem serii "Kot rabina". A fakt, że jest to zwierzę rabina dość jednoznacznie nakierowuje całą opowieść. Po prostu od początku do końca obracamy się w środowisku żydowskim. Możnaby potraktować to jako pewnego rodzaju opowieść edukacyjną, jednak Sfar wcale nie stara się czegokolwiek nas nauczyć. Mało tego, oczekuje od nas pewnej podstawowej wiedzy dotyczącej judaizmu, której brak w zasadzie nie przeszkadza w odbiorze historii. Opiera się ona bowiem na rzeczach, które wszyscy bez problemu zrozumieją nawet wtedy, gdy nie wiedzą, co to jest bar micwa czy kabała.

Zdecydowanie jest to bardzo mądry komiks. Kot zadaje ciekawe pytania, podważając wiedzę rabina, a w dodatku sam bardzo dużo wie. Jego pan również głupi nie jest, więc dyskusja między nimi jest bardzo interesująca. Rozmawiają o Bogu, stworzeniu świata, prawdzie, fałszu a nawet o masturbacji. Czasem wśród tych mądrych zdań pojawiają się elementy humorystyczne.

Komiks cechuje się niemal całkowitym brakiem akcji. Nic się nie dzieje. Prawie wszystko opiera się na rozmowach toczących się w różnych miejscach. Owszem, bohaterowie się przemieszczają, kot nawet opowiada swój niezwykły sen, ale wszystko to jest senne i leniwe, podporządkowane nieustającemu monologowi głównego bohatera. Tak, jakby kot gdzieś sobie siedział i to wszystko opowiadał, a obrazy byłyby do tego ledwie uzupełnieniem. Chociaż całkiem ciekawym.

Sfar rysuje bardzo charakterystycznie. Jego plansze cechują zniekształcenia z pewną dozą niedbałości. W razie potrzeby zmienia technikę - czasem zamiast cienkiego obrysu używa grubej, nierównej krechy, czasem prezentuje kadry bardzo wyrysowane (chociaż nadal niedbałe). Sfar deformuje postaci - zniekształca ich twarze, kończyny, przekłamuje proporcje, rysując coś nienaturalnie długiego bądź dużego. Nie oszczędza też teł zakrzywiając perspektywę, rysując nierówno budynki, ściany, meble.

W zasadzie rysunkowo komiks nie powalił mnie na kolana. Bardziej spodobało mi się to, co Sfar pokazuje w uzupełnieniu narracji, niż sposób, w jaki to narysował. Mamy do czynienia z wizualizacją koszmarnych snów, obrazowym podkreślaniem słów niektórych bohaterów przez pokazywanie chociażby demonów, czy tak proste zabiegi, jak uzupełnianie suchej narracji towarzyszącymi jej przerysowanymi emocjami postaci.

Kolor jest położony bardzo płasko, niezwykle rzadko pojawia się delikatny światłocień. Skala barw jest dość wąska, kolorystka posługuje się w zasadzie ciągle tymi samymi kolorami bez względu na to, czy postacie są oświetlone silnie czy bardzo słabo. W tłach dominują brązy, rzadko kiedy pojawiają się błękity i zielenie. Wszystkie barwy są stonowane i ogólnie wygląda to całkiem przyjemnie, chociaż niekiedy lekko zbyt surowo.

Post zgodnie z oczekiwaniem wydał komiks bezbłędnie. Nawet niedbałe liternictwo oryginału zostało znakomicie, czyli równie niedbale, odtworzone przez Ewę Zielińską.

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: La Bar-Mitsva
Scenariusz: Joann Sfar
Rysunki: Joann Sfar
Kolory: Brigitte Findakly
Tłumaczenie: Wojciech Nowicki
Wydawca: Post
Data wydania: 17.01.2004
Wydawca oryginału: Dargaud
Kolekcja: Poisson Pilote
Data wydania oryginału: 01.2002
Liczba stron: 48
Format: 227 x 297 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa