RECENZJE

"Wolverine/Hulk" część 1

Sam Keith nie pokazał się od zbyt dobrej strony w "Sandmanie", jednak jego kolejny komiks zrobił na mnie znacznie lepsze wrażenie. Wystarczy zerknąć na pierwszą stronę, by wiedzieć, że o banalnym, typowym rysunku nie ma mowy. "Wolverine/Hulk" to jedno wielkie szaleństwo. Szaleństwo na wysokim poziomie. Ten chudziutki zeszyt można oglądać godzinami. Każda strona to popis umiejętności graficznych Keitha. Autor łączy w jednym komiksie, często w tych samych kadrach, rysunki imitujące dziecięce i rysunki zbliżone do realistycznych. Całkowity realizm prawie tu nie występuje - najczęściej plansze cechuje niezwykła ekspresja, postacie robią się wręcz karykaturalne. Mała dziewczynka ma zazwyczaj niezwykle chude ręce, które w dodatku osiągają dowolną długość (na jednym kadrze oplątują Logana kilkakrotnie). Keith swobodnie traktuje również kwestię kadrowania. Podziały po skosach czy po łukach to tutaj norma. Ekspresja sięgająca zenitu, bardzo swobodne kadrowanie, a do tego wszystkiego świetny kolor.

Zresztą kolorystę, Richarda Isanove, już znamy - pokazał się od najlepszej strony w "Wolverine: Origin". Tutaj jednak podszedł do zagadnienia w nieco inny sposób. Nie wnikam, czy pracuje wyłącznie na komputerze (co byłoby niezwykle imponujące), czy też łączy techniki cyfrowe z tradycyjnymi. Ważny jest końcowy efekt - połączenie płaskich plam i kolorowych konturów w rysunkach dziecięcych z miejscami typowym kolorowaniem komputerowym i z czymś, co wygląda na akwarele, czasami trochę przybrudzone. Fragmenty, które wyraźnie są robione komputerowo, nie ograniczają się do uwypuklania bryły światłocieniem. Isanove pomaga sobie swoimi efekcikami, takimi jak drobne plamki barw, które dodają przyjemnego smaku kadrom. Zdecydowanie jednak najlepiej wyglądają plansze, na których kolory wyglądają na nakładane ręcznie. Cechują je wyraźnie szersza paleta barw i ogromna swoboda twórcza. Isanove cieniuje zielonego Hulka brązami, odważnie miesza kolory w tle. Momentami jednak można odnieść wrażenie, że ten koktail technik nie jest zbyt dokładnie wymieszany. Spotkać można fragmenty niezbyt interesujące. To jednak nie powinno przysłaniać za bardzo zalet kolorystyki. Niestety, komiks sprawia wrażenie, że Isanove kończył go w pośpiechu - ostatnie kilka stron wyraźnie zostało pokolorowane wyłącznie komputerowo.

Fabularnie komiks jest jeszcze bardziej zakręcony, niż rysunkowo. Oto Wolverine leci samolotem, rozbija się w górach, po czym spotyka dziewczynkę o imieniu Po, która stwierdza, że tonie w pobliskim jeziorze razem ze swoim tatusiem i Logan musi im koniecznie pomóc. A później jeszcze spotykają "wujka Bruce'a". Problem tylko w tym, że wujek jest wielki, zielony i głupi.

O ile Hulk został od strony zachowania przedstawiony dobrze, to nie mogę tego samego napisać o Loganie. Czytając komiks nie mogłem się do tej postaci przekonać. Odniosłem wrażenie, że Wolverine przedstawiony przez Keitha nie jest osobą, którą znamy z wielu innych komiksów. Może ta konwencja dziwacznej komedii go trochę zepsuła - w końcu rządzi nim nagle mała dziewczynka, mówi mu, co ma robić, wręcz nim pomiata.

No właśnie, z jednej strony mała Po potrzebuje ratunku, a z drugiej fabuła komiksu to jedna wielka zabawa. Na początku uznałem za straszną głupotę, że Logan leci sam wielkim samolotem i jeszcze rozbija się w górach. Później przestało to mieć znaczenie, bo szybko zrozumiałem, że ten komiks jest bardzo baśniowy. Nawet mała Po nie jest postacią szczególnie realną. Keith świetnie podkreśla to w kadrach, używając często w przypadku tej bohaterki konwencji dziecięcych, prościutkich rysunków. Nie jest to historia rozbrajająco zabawna, ale chociaż nie rozśmiesza, to jest zdecydowanie niepoważna i bardzo dziwaczna. Jest przy tym zdecydowanie za krótka. Wydanie całości w jednym albumie byłoby znacznie lepszym rozwiązaniem, niż wypuszczanie czterech zeszytów.

W sumie dostajemy niebanalnie narysowaną bijatykę dwóch marvelowskich superbohaterów poprzedzoną rozmową jednego z nich z małą dziewczynką. Każdy, kto przykłada dużą wagę do warstwy graficznej komiksu, powinien zwrócić uwagę na ten zeszyt, oczywiście zastanowiwszy się najpierw, czy jest w stanie wydać aż 8 zł za taką broszurkę.

[Jarek Obważanek]

Przykładowa plansza

Scenariusz: Sam Keith
Szkic: Sam Keith
Kolory: Richard Isanove
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 08.2003
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Liczba stron: 24
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: kioski i księgarnie
Częstotliwość: dwumiesięcznik
Cena: 8,00 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa