RECENZJE

"100 naboi" tom 5: "Stracone jutro" cz. 1



WRAK POLECA

Tym razem dostajemy zaledwie trzy odcinki serialu Azzarello i Risso, z czego jeden to kolejna rozmowa na temat, który najbardziej nas interesuje, a dwa to historia następnej osoby obdarowanej neseserem.

Najpierw rozmowa. Schemat prowadzenia takich dialogów został już zasadniczo ustalony - dwie osoby dyskutują a na rysunkach obserwujemy raczej drugi plan. Tym razem Risso posuwa się dalej, budując akcję drugoplanową nie tylko obrazem, ale też dialogami. Obserwujemy ciekawy epizod z życia parkowych handlarzy prochami, który toczy się obok dyskutujących o Agencie Gravesie Shepherda i Benito. Dostajemy drugą historię gratis, dodatkowo do kolejnego elementu układanki. Warto w tym miejscu zauważyć jak niesamowicie autorzy komiksu manipulują czytelnikiem, sprawiając, że zwraca uwagę na inne rzeczy, niż te, na które tak naprawdę powinien, myląc go i sugerując coś, czego - jak się później okazuje - wcale nie ma. Mistrzowskie zagrania.

Po zeszycie z rozmową dostajemy dwuczęściową historię kolejnego człowieka, który dostał od Gravesa szansę na zmianę swojego życia. Wiemy już trochę o tych neseserach z pistoletem i stu nabojami, jakie wręcza różnym ludziom Agent, więc automatycznie nasuwa się pytanie: po co Graves dał teczkę narkomanowi? Co chciał przez to osiągnąć? Chociaż ta opowieść nie jest związana z poprzednim odcinkiem, to jest między nimi pewien łącznik - prochy. Jack jest po prostu degeneratem, traci kolejne posady i mieszka w podłym miejscu z innym ćpunem. Azzarello znakomicie, choć bardzo przygnębiająco, kreśli obraz ludzi, którzy wpadli w nałóg. Przez pryzmat zakończenia stwierdzić można, że robi to zadziwiająco trafnie. Tym razem dostajemy historię z bardzo klarownym morałem. Znowu autorzy dają popis umiejętności prowadzenia akcji, myląc czytelnika i zaskakując go ciekawymi zagraniami.

Jak zwykle znakomite dialogi, chociaż spotkałem się z opiniami, że daleko im do brzmienia oryginału. Niemniej jednak są bardzo ciekawe i żywe, dobrze brzmią. Jak zwykle dostajemy galerię ciekawych postaci. Jak zwykle dostajemy kawał dobrego komiksu, chociaż może nie tak mocnego, jak poprzedni tom.

Nie będę się po raz kolejny rozwodził nad zaletami rysunków Risso - mamy tak samo ciekawą, uproszczoną kreskę, tak samo niebanalne kadrowanie, tak samo niekonsekwentne, trochę umowne portrety, tak samo nieco zbyt bogate w niektórych miejscach kolory, co w poprzednim tomie. Po prostu stary dobry Risso z przesadzającą w cieniowaniu kolorystką.

Przestrzegam przed czytaniem wstępu - jest bardzo ciekawie napisany, ale zdradza mnóstwo informacji z całego "Straconego jutra", łącznie z odcinkami, które zawarte zostaną w następnych dwóch częściach polskiego wydania. Do przeczytania po ich lekturze (jak tylko się ukażą).

Mandragora niestety staje się bardzo droga. Za 72 strony "100 naboi" trzeba zapłacić 24,90 zł, gdy jeszcze nie tak dawno za te pieniądze dostawaliśmy stron 96. Ciekawe ile kosztowałby obecnie album 144-stronicowy? Takich Mandragora już nie wydaje, dlatego dostajemy "Stracone jutro" w postaci dwóch tomów po 96 strony i jednego 72-stronicowego, zamiast jednego 144-stronicowego i jednego 120-stronicowego...

[Jarek Obważanek]

Tytuł oryginału: A Foregone Tomorrow
Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Eduardo Risso
Kolor: Patricia Mulvihill
Okładka: Dave Johnson
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Wydawca: Mandragora
Data wydania: 06.2003
Wydawca oryginału: DC Comics - Vertigo
Data wydania oryginału: 06.2002
Liczba stron: 72
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 24,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa