RECENZJE

"Gwiazda Pustyni"

Kilka lat przed rozpoczęciem prac nad przygodowym "Skorpionem", Desberg z Marinim stworzyli dzieło diametralnie odmienne - ponury western. Jego głównym bohaterem jest mieszkający w Waszyngtonie Matt Montgomery, dobrze zorganizowany urzędnik państwowy w sile wieku. Nie kocha swojej żony a jego córka Helen odeszła z mężczyzną, którego Matt uważa za głupca. Ku zaskoczeniu czytelnika schemat się nie sprawdza - tym razem ojciec miał rację, córka popełniła błąd i wraca do rodzinnego domu. Jednak w dniu jej powrotu, pod nieobecność Matta do jego mieszkania wkraczają dwaj uzbrojeni, zamaskowani mężczyźni, brutalnie gwałcą jego żonę i córkę, po czym obie zabijają. Nagle Matt uświadamia sobie, że wszystko, co do tej pory sądził o swej małżonce i Helen przestało mieć znaczenie. Postanawia samodzielnie dowiedzieć się kto i dlaczego je zabił. A wszystkie ślady prowadzą go na Dziki Zachód.

Nie jest to historia, która zabija, ale ma mnóstwo zalet, które nie pozwalają jej zignorować. Bez najmniejszych ceregieli Desberg przedstawia Montgomery'ego jako osobę daleką od jakichkolwiek ideałów, jak z resztą każdą inną postać w tej historii. Nikt nie jest tu jednoznacznie zły czy dobry. Ci teoretycznie dobrzy mają takie wady, że często trudno im kibicować, źli z kolei okazują się miejscami bardziej ludzcy, niż na pierwszy rzut oka. Jaskrawo zarysowany jest problem dyskryminacji Indian, chociaż głównie przez pryzmat prostytucji. Linia fabularna nie jest specjalnie wyrafinowana, jakkolwiek motyw zbrodni, od której się zaczyna akcja, został wymyślony bardzo zręcznie i zaskakująco.

Ogromne znaczenie ma w tej opowieści narracja, prowadzona przez głównego bohatera. Opowiada on swe dramatyczne losy z nutą pewnej liryki, co powoduje, że komentarze czyta się z prawdziwym zaangażowaniem. Montgomery omawia w sposób dość wyrafinowany swoje emocje, zwraca uwagę na swoje obserwacje. Łatwo wyczuć w tym tekście, że jest to człowiek dobrze wykształcony i mądry. Narracja nie jest jedynie suchym opisem tego, czego się nie da pokazać (albo czego pokazać się nie chce) na ilustracjach, lecz znakomitym i barwnym dopełnieniem obrazu.

A ten jest naprawdę mistrzowski. Jest to co prawda właściwie pierwszy komiks zrealizowany przez Mariniego w taki sposób i w dalszych pozycjach (czyli m.in. we wspomnianym już "Skorpionie") jeszcze się rozwinie, ale już widać ogromny talent i pracowitość tego twórcy. Odszedł już od swoich korzeni, czyli naśladowania Katsuhiro Otomo i prezentuje dojrzały, świadomy, w pełni przemyślany styl rysowania. Co prawda nie można pozbyć się wrażenia, że Indianka z okładki po drobnych modyfikacjach stała się Camillą w "Drapieżcach", Montgomery inspirowany był Seanem Connery a co grubsze Indianki syrenami z "Piotrusia Pana" Loisela, ale nie ma to specjalnego znaczenia. Marini szczegółowo prezentuje drugi plan a jednocześnie nie odwraca uwagi od głównych wydarzeń. Stara się po prostu pokazywać sytuacje przekonywające, bogate.

Imponujące przerysowania. Mężczyźni w zetknięciu z kobietami okazują się gigantami, ugniatającymi je zgodnie z własną wolą (zwłaszcza w scenach gwałtu Helen). Ekspresja niektórych twarzy czasem mogłaby być większa, ale ruch i dynamika akcji przedstawione są dobrze, ciekawie. Świetne kadrowanie, ujęcia z zaskakujących, ciekawych miejsc: z wnętrza kominka albo zza pleców Indianki robiącej striptiz na scenie, gdy właściwa akcja toczy się daleko w tle. Czasem dzięki temu sytuacja przedstawiona jest bardziej wyraziście, czasem po prostu ciekawie i niebanalnie.

Cudowna kolorystyka. Marini jest jeszcze lepszym kolorystą, niż rysownikiem. Korzysta z przemyślanej, zawężonej gamy barwnej, chętnie rezygnuje z kolorów lokalnych na rzecz bardziej realistycznych, dopasowanych do całej sytuacji. Chociaż z drugiej strony trudno tu mówić o realizmie, jest to bowiem nadinterpretacja rzeczywistości, przemyślana i robiąca bardzo pozytywne wrażenie na czytelniku. Marini szczegółowo oddał zachowanie się światła - czy to sztucznego, czy naturalnego. Mamy więc wspaniałe wschody słońca, przyjemnie zrealizowane sceny nocne, świetnie oświetlone wnętrza, w których bywa tak, że poszczególne ściany mają zupełnie inny kolor, odpowiedni do mocy padającego na nie światła.

Komiks znakomicie zrealizowany, chociaż może fabularnie nie osiąga szczytów. Przeczytać warto, zobaczyć trzeba. Polecam!

[Jarek Obważanek]

Scenariusz: Stéphen Desberg
Rysunki: Enrico Marini
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 112
Format: A4
Oprawa: twarda
Papier: błyszczący
Druk: kolor
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 35,00 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa