RECENZJE

"Sandman" tom 2: "Nadzieja w Piekle"



WRAK POLECA

Sandman, Władca Snu, kontynuuje poszukiwania swoich atrybutów. Udaje się w tym celu najpierw do Piekła, gdzie spotyka kolejną dobrze znaną postać z uniwersum DC - demona Etrigana. Sytuacja, jaką prezentuje Gaiman jest bardzo ciekawa (chociaż kształtowana przez innych twórców, to dla polskich czytelników raczej nieznana). Warto zwrócić uwagę na nietypowe, choć jakże słuszne przedstawienie Lucyfera czy Belzebuba. Bardzo interesujący, niebanalny jest również pojedynek, który musi stoczyć Sandman z demonem posiadającym jego hełm.

By odzyskać swój rubin Sen musi wrócić do świata realnego. Tu okazuje się, że podczas nieobecności Sandmana z klejnotu korzysta doktor Destiny, co objawia się kolejnymi zaburzeniami snu i to znacznie mocniejszymi, barwniejszymi niż te znane z pierwszego zeszytu serii. Tu dochodzimy do znakomitej historii "24 godziny". W podanym w tytule czasie Destiny urządza sobie makabryczną zabawę w kawiarni używając mocy rubinu. Historia wstrząsająca, a przy tym po prostu wyborna. Warto zwrócić uwagę jak znakomicie i sprytnie Gaiman przedstawił osoby dramatu. Trudno nie zachwycać się również finałem historii z rubinem, gdyż kończy się niebanalnie. Koniec całego tomu to spotkanie Snu z dziewczyną, której imienia i związku z głównym bohaterem zdradzał nie będę, bo dla zupełnie nie znających tej serii będzie to spore zaskoczenie. W ich rozmowie pada sporo ciekawych wyrazów, sugerujących jednocześnie, że sam Gaiman wcielił się chwilowo w Sandmana, dzieli z nim te same problemy.

Ciekawe dialogi, znakomita narracja, nieszablonowo rozwijana, mocno oniryczna fabuła to siła tego komiksu. Gaiman nie bez powodu należy do czołówki komiksopisarzy. Warto przy tym zwrócić uwagę, że w Stanach seria ta, podobnie jak "Kaznodzieja", należy do linii komiksów dla dorosłych Vertigo. Jednak Gaiman zachwyca poetyką swych tekstów, przekazuje swoją historię bezpośrednio a nie próbuje szokować mocnymi scenami i wyszukanymi wulgaryzmami, co robi Ennis w "Kaznodziei", który z grubsza biorąc wygląda na historię raczej płytką i banalną. Każdy ma swoje sposoby, ja cenię obydwu tych pisarzy, chociaż każdy tworzy w sposób diametralnie inny.

I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie rysunki. Są one bowiem bardzo nierówne i generalnie rzecz biorąc niezbyt ładne. Czasem dużo w nich ekspresji, która nie zawsze jest szczególnie potrzebna. Niekiedy autorzy za bardzo kierują się w stronę szkicu, rysunku wrażeniowego, co w efekcie wygląda źle. Owszem, swobodne kadry prezentują się czasami dobrze, ale są to tylko wyjątki. Pod względem rysunku realistycznego jest niezbyt dobrze, twórcy sobie z tym niezbyt radzą, podobieństwo postaci jest czasem lekko umowne a po odejściu Keitha (rysował do odcinka "Pasażerowie" włącznie) zmienia się wyraźnie twarz Sandmana. Rysunki są trochę brudne, trochę ubogie, trochę niejasne. Ich jakość potrafi zmieniać się dosłownie z kadru na kadr. Raz linia jest miękka, płynna, a raz twarda, kanciasta, surowa. Raz nieporadny realizm, raz cudowna ekspresja. Kolorysta wykorzystuje ciągle dobrze znaną, wąską gamę kolorystyczną starych komiksów superbohaterskich, chociaż niejednokrotnie wykorzystuje ja całkiem pomysłowo, dość nowatorsko. Najciekawiej prezentują się kadry w gamie wąskiej oraz te zupełnie pozbawione koloru.

[Jarek Obważanek]

Scenariusz: Neil Gaiman
Rysunki: Sam Kieth, Mike Dringenberg, Malcolm Jones III
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 136
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
Cena: 24,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa