RECENZJE

"Znakomiks" nr 6

Główną zaletą "Znakomiksu" jest mocna chęć promowania twórców jeszcze nieznanych, chęć odkrywania nowych talentów. Periodyk zaczynał od komiksów narysowanych wyłącznie przez Drzewieckiego, a w najnowszym numerze w ogóle nie ma prac tego twórcy. Jest za to kilku innych twórców, o których wcześniej nie słyszałem.

Ilustrację na okładkę wykonał Kasper Grubba. Komiks, który narysował on do scenariusza Chrisa jest numerem 1 najnowszego "Znakomiksu". Nie oznacza to niestety, że jest genialny i powala na kolana, ale jest całkiem dobry. Rysunki prezentują spore wyrobienie autora: zdecydowana, czysta kreska, kilka atrakcyjnych ujęć, brak większych problemów z przedstawianiem postaci i ich emocji. Z drugiej jednak strony pojawiają się sceny słabo zakomponowane, dostrzec też można pewną sztuczność całego komiksu. Do błędów zaliczyć można również niedostosowanie wielkości dymków do tekstu, który zawierają.

Scenariusz w pewnych punktach jest mocno typowy, z lekka infantylny. Brak w nim scen brutalnej przemocy, brak też wulgaryzmów, ale - paradoksalnie - jedna z bohaterek ubrana jest w kilka listków, które zasłaniają o wiele za mało, by uważać ten komiks za dobry dla młodszych czytelników. To dość typowe fantasy z niezgraną grupą bohaterów, wędrujących w celu wykonania jakiejś misji. Banalne dialogi dopełniają obrazu. Czyta się w miarę dobrze, ale nie ma się czym zachwycać. Komiks jest w części kolorowy a w części monochromatyczny. Kolory, które nałożył Helu, nie są specjalnie ciekawe. Zbędne są tu cieniowania i tekstury, płaskie barwy wyglądają znacznie lepiej. Przyjemniej prezentuje się część czarno-biała od kolorowej, chociaż i tu szarości nie wszędzie są dobrze wykonane.

"Divine" Bartka Bąka to zdecydowany przerost formy nad treścią, w dodatku mocno łudzący. Jest to raczej zbiór całostronicowych ilustracji uzupełnionych pseudopoetyckim tekstem narracji. Wygląda dość interesująco, ale to tylko pozory. Nietrudno wskazać błędy rysunkowe, które tu nie powinny mieć miejsca, a gubią się w graficznej przesadzie. Najłatwiej wyłapać problemy z przedstawianiem dłoni (zwłaszcza zwiniętych w pięść) oraz umięśnionej szyi. Na każdej planszy przenika się mnóstwo rysunków, ogromna ilość szczegółów, przez co poszczególne elementy tracą miejscami na czytelności. Trudno tu też wyłapać następstwo zdarzeń. Jest to jakaś metoda prowadzenia historii - nietypowa i bardzo rzadko spotykana - ale najwidoczniej albo autor daleki jest od opowiadania czegokolwiek obrazem, albo też nie radzi sobie z takim podejściem do komiksu.

Drugi komiks Bąka - "Obcy, koszmar w piątek trzynastego" - jest znacznie lepszy pod względem ciągłości fabuły. Wszystkie postacie są zapożyczone z filmów i łatwo rozpoznawalne. Trochę szwankuje kadrowanie a sam pomysł fabuły jest taki sobie. Komiks kończy znakomity, bardzo wypracowany rysunek Janickiego.



góra Bąk, dół Janicki

Nieco mniej wypracowane, chociaż równie dobre są plansze komiksu "Kołysanka", które także narysował Janicki. Trochę brakuje dynamiki, reszta niemal bez zarzutu. Szersza fabuła Barona wolno się rozwija, w całym odcinku niewiele się stało, ale ogólnie trzyma się kupy i jest sensowna.

W pierwszym zaprezentowanym w numerze odcinku "Insekta" Lorenc bardzo słabo poradził sobie z cieniowaniem - nawet zwykłe, przecinające się linie trzeba umieć tak postawić, by dobrze wyglądały. W ogóle cały ten odcinek jest znacznie gorzej narysowany od drugiego, sprawia wrażenie brudnego a postacie zbyt odcinają się od reszty (głównie od kadrów przedstawiających nocny krajobraz). Oba odcinki umiarkowanie zabawne.

Komiksy Bińka są zdecydowanie zbyt ekspresyjne (zwłaszcza pierwszy - "Zrzęda"). Autor szafuje scenami patetycznymi, zbliżeniami, wszystko to zupełnie niepotrzebne. Znacznie lepiej wychodzą mu rysunki, które rozsiane są po całym numerze - uboższe i przez to zdecydowanie lepsze. Pierwszy odcinek "Tomusia" beznadziejny fabularnie, drugi i trzeci zabawne.

Zaskakujący styl zaprezentował w swoim komiksie Ronek, znany raczej z podrabiania Śledzia. Posłużył się on tym razem rysunkiem bardzo prościutkim, z postaciami o dużych głowach, i śmiesznych korpusach z cieniutkimi kończynami. Fabuła dopasowana do tego stylu, okraszona czarnym humorem, którego jednak zupełnie nie załapałem.

Ciekawy aspekt "boomu" na rynku polskim poruszył Andrzej Baron w swoim artykule. Sprawa jest niby znana, ale zbyt wiele się o niej nie mówi, warto więc zwrócić uwagę na ten tekst. Chodzi w nim o brak komiksów rdzennie polskich na rynku, a przynajmniej ich wyraźny niedosyt. Niestety, autor popełnił kilka karygodnych błędów w tytułach albumów.

[Jarek Obważanek]

Okładka: Kasper "Kasper" Grubba
Wydawca: Studio Domino
Liczba stron: 60
Format: 210 x 297
Oprawa: miękka
Papier: matowy i błyszczący
Druk: czarno-biały i kolorowy
Dystrybucja: EMPiK, księgarnie, specjalistyczne
Częstotliwość: kwartalnik
Cena: 11,00 zł

Przykładowe strony:

"Elfy: Kryształ Władcy Światła" - sc. Krzysztof "Chris" Zakrzewicz, rys. Kasper "Kasper" Grubba
"Insekt" - sc. i rys. Arkadiusz Lorenc
"Divine" - sc. i rys. Bartek Bąk
"Obcy koszmar w piatek 13-go" - sc. i rys. Bartek Bąk
"O dwóch górnikach" - sc. i rys. Hubert Ronek
"Tomuś" - sc. i rys. Tomasz Biniek
"Kołysanka" - sc. Andrzej Baron, rys. Andrzej Janicki
"Galeria Czarta" - rys. Tomasz Biniek

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa