 |
|
"Dwie serie o dużych robotach? Jaki w tym sens?" - pomyślałem,
gdy dotarły do mnie pierwsze zapowiedzi na temat mangi z Egmontu. Okazało
się jednak, że moje obawy były bezzasadne - "Exaxxion" i "Gundam
Wing" to zupełnie inne serie.
Sytuacja, jaką przedstawia nam Kenichi Sonoda na początku "Exaxxion",
nie zwiastuje zbliżającej się burzy. Poznajemy Hoichi Kano. To chłopak
mający w całej historii odegrać główną rolę. Jest zwykłym uczniem, który
ma niezwykłego dziadka - ekscentrycznego naukowca, przekonanego o tym,
że wkrótce nastąpi inwazja kosmitów. Jednak trudno mu uwierzyć w sytuacji,
gdy owi kosmici są na Ziemi już od 10 lat i pokojowo współegzystują z
ludźmi. Okazuje się jednak, że dziadek miał rację - obcy okazują się najeźdźcami,
którzy zaatakowali w sposób bardzo sprytny. Najpierw udostępnili Ziemianom
swoją technologię, co umożliwiło im w trakcie ataku łatwo kontrolować
sytuację (mieli wszak władzę nad ludzkimi urządzeniami) i natychmiast
uznać Ziemię za swą kolejną kolonię. Na to przygotowany był tylko dziadek
Hoichiego. Dał swojemu wnukowi skafander bojowy, w którym chłopak mógł
rozpocząć walkę. Ale to dopiero wstęp, bo nie zapominajmy, że w grę wchodzą
tu wielkie roboty. I to znacznie większe od tych z "Gundam Wing".

Komiks ten czyta się dobrze. Akcja jest jasno przedstawiona, mamy kilka
wyraźnie scharakteryzowanych bohaterów, w tym młodą dziennikarkę Akane,
ekscentrycznego naukowca otaczającego się asystentkami o bujnych kształtach,
czy Isakę, jedną z takich właśnie asystentek. Mamy małe dramaty pojedynczych
osób i wielkie zmagania gigantów. Trochę też w nim scen krwawych i - zupełnie
zbędna - scena rozbierana. To w sumie czytadło ze sporą ilością akcji,
ale dobre czytadło.
Rysunki Sonody są dość charakterystyczne, mimo typowych, dużych oczu.
Postacie są smuklejsze, niż w rzeczywistości. Bardzo ciekawe są technologie,
które autor wprowadza do swojej opowieści. Nietypowy kształt dużych robotów,
nieznane mi z innych dzieł wynalazki. Wszystko przedstawione czystą, klarowną
kreską, bardzo starannie, a jednocześnie ekspresyjnie. Nie brak też szeroko
zastosowanych rastrów.
Niestety, polskie wydanie, wbrew zapowiedziom, korzysta ze stron odwróconych,
czyli komiksu nie czyta się od prawej strony, lecz od lewej. Jest to jedyny
tak wydany przez Egmont tytuł mangowy. Nazwisko tłumacza nie pozwala mieć
wątpliwości, że edytor poszedł na łatwiznę i nie tylko obrazki, ale również
tekst wziął od niemieckiego oddziału duńskiego holdingu.
[Jarek Obważanek]
Scenariusz i rysunki: Kenichi Sonoda
Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 200
Format: B6
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Częstotliwość: dwumiesięcznik
Cena: 16,00 zł
|