
"Kasta Metabaronów" tom 2: "Praprababka
Honorata"
Czytając pierwszy tom Kasty miałem pewne wątpliwości, co do jakości tego komiksu. Jednak po przeczytaniu tomu drugiego wątpliwości nie mam - ten album mnie zabił swą ogromną siłą. Jodorowsky wyraźnie się rozkręcił i przebił antyczne dramaty - sytuacje, w których stawia bohaterów są tak skrajne, że bardziej już być nie mogą, mając na uwadze, że ród Kastaków nie kończy się na Othonie. Z resztą o fakcie istnienia jego prawnuka często właściwie się zapomina, gdy Jodorowsky stawia bohaterów w sytuacjach zupełnie bez wyjścia. Trzeba przyznać, że pozbawianie czytelnika złudzeń o możliwości kontynuacji rodu wychodzi Jodorowsky'emu znakomicie. Za swoją waleczność i ocalenie świętego jaja Othon otrzymał w prezencie kapłankę Shabda-Ud - Honoratę, która miała mu dać potomstwo. Jodorowsky postarał się, by zapłodnienie Honoraty było niebanalne, a wszystkie dalsze wydarzenia w albumie są po prostu niesamowicie dramatyczne. Można wręcz stwierdzić, że niezbyt wybuchowy początek albumu, w którym obserwujemy omyłkowy atak na Metabunkier, to jedynie celowe odsunięcie na chwilę właściwej treści, czyli historii Othona, która urzeka i szokuje. Kolejnym silnym elementem fabuły jest para robotów - Lothar i Tonto, opowiadający swemu towarzyszowi historię Kasty. Ich sprzeczki i nieraz rubaszne, chociaż utrzymane w charakterystycznej, "robociej" konwencji dialogi zaskakują i doskonale bawią. Stanowią przy tym przerywniki, które z jednej strony nieco rozładowują napięcie, a z drugiej jeszcze bardziej wzmagają ciekawość czytelnika - głównie za sprawą Lothara, z którym na dobrą sprawę odbiorca mógłby się miejscami identyfikować, bowiem zarówno ten robot, jak i czytelnik komiksu pragną poznać ciąg dalszy historii. Warsztatowa biegłość Gimeneza jest widoczna w każdym miejscu albumu - od zwykłych portretów po ogromne ujęcia kosmicznych bitew. Znakomite są projekty robotów, broni, budynków i statków kosmicznych, np. statki piratów wyraźnie nawiązują do samolotów z II wojny światowej. Największą siłą rysunków Gimeneza jest bogaty kolor, który na dobrą sprawę jest głównym źródłem przekazu wizualnego w tym albumie. Kontur opisuje tu sytuację tylko z grubsza, bardzo ogólnie. Dopiero pędzlem artysta przedstawia naprawdę całą treść. Kolory nie są tu dodatkiem, którego mogłoby nie być - bardzo dużo opisują, nadają przestrzeń, uwypuklają postacie i przedmioty, wreszcie cieszą oko swą dość delikatną, akwarelową tonacją. Rysunek Gimeneza jest bardzo realistyczny i praktycznie bezbłędny. Może nieco za chłodny, również ze względu na paletę barw, ale to właściwie bardzo drobna wada. Natomiast dużym minusem polskiego wydania są braki w tekście - w dwóch miejscach w kolejnych dwóch dymkach widnieją te same wypowiedzi! Zawinił ktoś podczas produkcji albumu. Poniżej brakujące teksty zgodnie z oryginalnym przekładem: Strona 13, kadr 5, dymek 2 Mechabsurd! Potrzebowali 30 lat, 10 dni, 5 godzin, 8' 7'' i 12''', by zapłodnić jajo autentyczną spermą imperatora... Utopiono w tym projekcie ogromne fortuny... Strona 45, kadr 5, dymek 2 Bardzo dobrze... Zatem spokojnie zachowamy sekret przynajmniej przez siedem lat! Co da nam czas na zorganizowanie obrony i uczynienie z mego syna wojownika... [Jarek Obważanek] Scenariusz: Alexandro Jodorowsky |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.