RECENZJE

"Sędzia Dredd": "Fetysz"

John Smith i Siku to dwaj zupełnie nieznani w Polsce twórcy. Nieoczekiwanie Egmont wydał ich komiks w prestiżowym cyklu "Mistrzowie komiksu", mimo, że początkowo miał ukazać się w dwóch zwykłych albumach. Jednak nie ulega wątpliwości, że ta decyzja była słuszna.

"Fetysz" urzeka przede wszystkim wspaniałą warstwą wizualną. Pominąwszy kilka rysunkowych kadrów, jest fantastycznie namalowany. Siku zrealizował ten album z niesamowitym rozmachem. Odważne kadrowanie i niebagatelna kolorystyka stanowią siłę tego albumu. Siku zdaje się nie znać granic kolorystycznych, jego popisy powodują, że można traktować ten komiks jak album z malarstwem. Chociaż twórca nie unika czerni, jego dzieło mocno zakorzenione jest w kolorystycznych odkryciach impresjonistów. Jednak widać wyraźnie szkołę, którą prezentują Power, Fabry czy Bisley. Z jednej strony kadry stonowane, w pastelowych zieleniach czy żółciach, z drugiej ostre zestawienie mocnej czerwieni z delikatnym błękitem. To wszystko wygląda tak wspaniale, że nie można oderwać wzroku od albumu. Dzieło Siku po prostu porywa. Drażnią jednak wspomniane wcześniej nieliczne rysunkowe kadry oraz niezbyt udane kadry przedstawiające Karyn. Siku ma wyraźne problemy z postaciami kobiecymi.

Również fabularnie abum ten jest niezwykły. Sędzia Dredd udaje się w nim do Afryki, poszukując sprawcy morderstw dokonanych w Mega-City One. Morderstw bardzo fantazyjnych, takich jak stratowanie przez zebry, których w mieście nie ma. Jedno z zabójstw zostało rewelacyjnie przedstawione. Ofiara ginie podczas snu a wygląd jej łóżka stanowi genialny komentarz do tego wydarzenia. Wszystko wskazuje na silną magię, której nie potrafią się przeciwstawić psionicy. Dredd, aby wymierzyć sprawiedliwość, będzie musiał zmierzyć się najpierw z dziką przyrodą. Jego pomocnikiem będzie afrykański sędzia Czaka. Spotkają na swej drodze niezwykle ciekawą postać - Devlina Waugha, najemnego egzorcystę, pracującego dla Watykanu, który podczas jednej z misji stał się wampirem. Waugh ma nienaganne maniery a przy tym jest raczej zabawny. Stanowi dla dzikiej Afryki jeszcze większy kontrast, niż Dredd. Nie można też Waughowi odmówić słuszności w komentarzu do finału opowieści - niezbyt imponujący.

W całym albumie razi przede wszystkim okładka. Wymyślony przez Anglików napis tytułowy jest chyba jakimś kiepskim żartem. Z kolei Polacy po raz kolejny zepsuli okładkę ordynarnym logo serii "Mistrzowie komiksu" na rażąco białym pasku. Poza tym napis "Sędzia Dredd" lepiej był zakomponowany w oryginale, gdyż był nad napisem "Fetysz".

Nie ulega wątpliwości, że cena za ten album jest za wysoka. Wydany w zeszłym roku "Western" był o 10 zł tańszy a miał zaledwie 24 strony mniej zawartości. Inne wydawnictwa potrafią wydawać takie albumy znacznie taniej.

Mimo wygórowanej ceny album polecam gorąco. Obok dobrej rozrywki zapewnia niezapomnianą ucztę dla oczu.

[Jarek Obważanek]

Scenariusz: John Smith
R ysunki: Siku
Wydawca: Egmont Polska
88 stron, format A4, twarda oprawa, papier błyszczący, kolor
Cena: 29,90 zł

Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa