
"Miasto Grzechu"
Marv jest wielki, silny i okropnie brzydki, ale przy tym niezwykle czujny. Kobiety boją się do niego zbliżyć. Goldie jest niezwykle piękna i pachnie jak anioł. Ze znanych tylko sobie powodów oddaje się Marvowi. Tej samej nocy Goldie zostaje zamordowana. Marv zyskuje cel w życiu, postanawia odnaleźć mordercę swojej bogini. W swoim prywatnym brutalnym śledztwie zajdzie tak wysoko, że nie będzie mógł w to uwierzyć. Sin City to seria bardzo przerysowana i bazuje na prostych schematach, co jest jednak wyłącznie zaletą. Faceci są wielcy, silni i noszą prochowce a kobiety są niezwykle piękne. Marv, chociaż to zwykły facet, jest bardzo odporny na ból a nawet na kule. Ciekawym elementem świata przedstawionego są unoszące się nad ziemią samochody. Akcja toczy się w Basin City, do którego w dawnych czasach stary Roark sprowadził najlepsze dziwki m.in. z Francji, dzięki czemu zyskało nazwę Miasto Grzechu. Policja w mieście jest całkowicie skorumpowana i zupełnie odcięta od spraw zwykłych ludzi, władza jest w rękach rodziny Roarków. Komiks wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. Autor epatuje czytelnika mniej lub bardziej wyrafinowaną przemocą oraz erotyką. W trakcie czytania dowiadujemy się o Marvie wielu interesujących szczegółów, postać robi się głęboka, pojawiają się również motywy, które Miller rozwinął w kolejnych albumach (np. w znanym już z łamów "Świata Komiksu" opowiadaniu "Kolejna typowa sobotnia noc"). Graficznie album jest majstersztykiem, chociaż moim zdaniem na kilku początkowych stronach widać, że Miller miał drobne problemy z przystosowaniem się do nowej dla niego konwencji. Rysownik zdecydował się silnie działać kontrastami plam czerni i bieli, bardziej ceniąc efekt graficzny od czytelności kadrów. Mamy w wielu miejscach do czynienia z bardzo odważną rezygnacją z obrysu. Moim zdaniem najlepsze są sceny w deszczu oraz obydwa kadry z przedostatniej strony. Polskie wydanie, ku mojemu zaskoczeniu, jest wydrukowane na bielszym papierze, ale niestety czerń nie jest dość mocna a miejscami po prostu słaba - to zależy od strony. Kolejną przykrą niespodzianką jest brak galerii rysunków, które trafiły na okładki "Dark Horse Presents". Boli również komputerowe liternictwo, gdyż Millerowi zależało na wyglądzie tekstu i w oryginale wpisywał go własnoręcznie (z tego co wiem tylko i wyłącznie w tej serii). Na szczęście czcionka jest dość dobrze dobrana. Tłumaczenie wykonał Tomek Kreczmar i generalizując jest bardzo dobre, ale niestety dostrzegłem w niektórych miejscach rażące niezrozumienie oryginalnego tekstu (nie widzę sensu w przytaczaniu konkretnych przykładów). Język wypowiedzi w niektórych miejscach jest zbyt potoczny, takich wyrażeń jest więcej niż w oryginale. W jednym zdaniu padają słowa zdecydowanie zbyt wulgarne. Błędy polskiego wydania są na tyle nieznaczne, że można je wybaczyć.
"Miasto Grzechu" polecam z całego serca, jest to kawał znakomitej
rozrywki. [Jarek Obważanek] Scenariusz i rysunki: Frank Miller |
Poglądy wyrażane w recenzjach są osobistymi odczuciami ich autora i nie powinny być uznawane za prawdy objawione.