MFK 2001

"Mi nie chodzi o elegancję plansz"

O 11:00 rozpoczęły się warsztaty z Rosińskim, prowadzone przez Wojtka Birka. Początkowo przerodziły się one w kontynuację sobotniego wywiadu, chociaż więcej było pytań nt. rysowania. Rosiński mówił, że plansze przygotowuje bardzo emocjonalnie, a później zajmuje się stroną "czysto techniczną", bo "jak się robi te kilometry kresek, to człowiek żadnego czucia nie ma, tylko ręka boli". Nie lubi szkicować, lubi od razu rysować.

Opowiadał o rzeźbie, którą zaprojektował wspólnie z polką amerykańskiego pochodzenia. Rzeźba jest w formie przeciętej na pół kuli, na ścianie jednej półkuli jest wygrawerowany rysunek Rosińskiego a druga ściana jest lustrzana. Odstęp między dwoma półkulami jest niewielki i nie widać nigdy całego rysunku. Ponadto ten projekt służy jako nagroda w Sierre. Jest ciężka. Rosiński nie chciał tego robić, ale uległ presji, gdyż jest tam symbolem komiksu.

 

W trakcie wywodu o rzeźbie padł z sali głos, że nic nie słychać. Rosiński na to głośno "Nic nie słychać? Nie, ja nic ważnego nie mówiłem."

Rosiński założył szkółkę komiksu, ale już nie uczy, gdyż stwierdził, że "nauka komiksu na niczym nie polega". Jego zdaniem trzeba się urodzić z odpowiednimi predyspozycjami. Większość młodych polskich rysowników to wykształceni rysownicy, ale nie oznacza to, że potrafią narysować historię. Na zachodzie natomiast są pasjonaci, którzy nie potrafią rysować, ale robią dla siebie. Polscy rysownicy pracują w reklamie i mogą sobie dać w ten sposób radę w życiu, w odróżnieniu od zachodnich. Atutem młodych pasjonatów zachodnich jest umiejętność wymyślania historii, które brakuje Polakom.

 

"Amerykanie wyławiają najlepszych, by ich wykorzystać przez rok a potem wyrzucić."

Zdaniem Rosińskiego należy rysować przezroczyście, by nie wciągać czytelnika w smaczki graficzne. Gdy rysował swoje pierwsze komiksy był grafikiem i było w nich dużo "smaczków", natomiast teraz jest komiksiarzem i w nowych pracach "smaczków" już nie ma.

Eksperymentowanie przestaje być komiksem, jest to grafika. Jednak Rosiński rozumie fascynację Billem Sienkiewiczem czy Frankiem Millerem, uważa, że jest to piękne, wysmakowane, ale elitarne.

Amator, który nie ma świadomości plastycznej, nie rozumie, że duży wysiłek przy robieniu szczegółów niweczy pomniejszenie planszy do druku. Inny rysownik zrobi całą planszę, podczas gdy amator zrobi konika.

Szkice i inne rzeczy dodaje się do komiksu aby uzasadnić jego dużą cenę.

"Ja nie lubię myśleć, ja wolę czuć."

"Nie lubię rysować architektury, bo to już ktoś zaprojektował."

"Mi nie chodzi o elegancję plansz. (...) Ja mogę zdrapać, zamazać Tipp-exem. (...) Drukarnia doda swoje plamki. (...) Lubię, jak moje plansze są brudne, bo to nadaje życia, wibracji materii. (...) Inni zakładają gumowe rękawiczki do planszy, żeby nie zabrudzić."

Rosiński powiedział, że jak nie rysuje, to mu ręka rdzewieje.

Wywiad zakończył się o 11:50. Rozpoczęła się wtedy ocena przyniesionych prac, która trwała do 12:45. Rosiński wytykał wiele błędów - zwracał uwagę na zbyt duże odstępy między kadrami lub ich brak, uczulał na to, że dymek jest integralną częścią rysunku, podkreślał że rysunek powinien być przezroczysty, nie powinien się narzucać, bardzo narzekał na mangową manierę niektórych prac, gdyż uważa że to bardzo szkodzi, psuje rysunek. Określił ją nawet mianem zarazy. "Manga dla Japończyków."

 

Birek: "Marini też zaczynał od mangi."
Rosiński: "No ale on się opamiętał."

Podczas oceny prac Rosiński stwierdził, że Lamquet (autor "Alvina Norge") nie potrafi rysować bez pomocy komputera.

[Jarek Obważanek]

WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa